BeGlobal Community – czyli czy tłumaczenia maszynowe to tylko zagrożenie dla tłumaczy?

BeGlobal - uruchamianie

W zeszłą sobotę uczestniczyłam w spotkaniu SDL Vendor OpenDay w Bydgoszczy, które było bardzo miłe poza drobnym incydentem z kierowcą autobusu, który zatrzasnął mojej koleżance Ilonie drzwi przed nosem. Tak to już jest, jak dwie tłumaczki pisemne wychyną ze swoich siedzib 🙂 Dominującym motywem spotkania była prezentacja narzędzia BeGlobal firmy SDL umożliwiającego korzystanie z silnika statystycznego w celu wykonywania tłumaczeń maszynowych. Z czym to się je i czy “prawdziwy tłumacz” powinien w ogóle zainteresować się tym tematem, skoro jest to zagrożenie dla jego bytu? Cóż, wroga trzeba dobrze poznać…

Jak skorzystać z usługi BeGlobal Community?

Usługa BeGlobal Community jest dostępna dla wszystkich użytkowników programu Trados Studio 2011. Aby z niej skorzystać, wystarczy w menu “Add” panelu “Translation Memory and

BeGlobal - uruchamianie

Automated Translation” danego projektu, dodać tę pamięć tłumaczeniową. Jeśli jest to nasz pierwszy raz, program poprosi o stworzenie konta w usłudze i jego aktywowanie za pomocą łącza wysłanego na podany adres e-mail.

Czy korzystanie z BeGlobal Community jest darmowe?

Tak, usługa jest całkowicie darmowa.

Czy usługa BeGlobal Community przesyła nasze tłumaczenia na zewnętrzny serwer?

Nie, dzięki temu nie naruszamy żadnych postanowień umownych dotyczących poufności naszych tłumaczeń.

Przejdźmy teraz do mojej opinii na temat tłumaczeń maszynowych w ogóle i usługi BeGlobal Community w szczególe.

Dlaczego tłumaczenia maszynowe to zło…

Moim zdaniem jeszcze wiele czasu upłynie, zanim tłumaczenia maszynowe rozwiną się na tyle, że wyprą one całkowicie żywych tłumaczy. Może nawet nigdy to nie nastąpi, bo jednak tym, co nas odróżnia od maszyn, jest umiejętność wyczuwania ironii, sarkazmu, rozpoznawania gier słów, dowcipu, aluzji, metafor. Nie wydaje mi się, aby komputery na obecnym stopniu ich rozwoju można było tego nauczyć. Ponadto założenie, że klienci oczekują niższych cen i większej wydajności nawet kosztem gorszej jakości i oferowanie im takich usług, jest moim zdaniem podcinaniem gałęzi, na której się siedzi. Idąc tym tropem, można dojść do sytuacji, w której klienci przyzwyczajeni do coraz gorszej jakości za coraz niższą cenę stwierdzą, że właściwie to po co zlecać cokolwiek tłumaczom/biurom tłumaczy, skoro Google Translate zrobi to za darmo i od ręki, a jakość tłumaczenia będzie wystarczająco dobra. W ogóle podejście “good enough” jest dla mnie trudne do zaakceptowania w tłumaczeniach, jak i w każdej innej dziedzinie życia. Zdecydowanie wolę podejście “to the best of my ability” i maksymę NASA “Failure is not an option”. Dlatego jestem zdania, że tłumacze powinni starać się podtrzymywać jak najwyższą jakość usług po to, aby udowadniać, że pewnych rzeczy nie da Ci, Drogi Kliencie, nawet najnowocześniejsza maszyna ;). Zresztą jestem przekonana, że na rynku zawsze znajdą się klienci, którzy będą oczekiwali tłumaczeń klasy premium. Chociaż pewnie rozwoju tłumaczeń maszynowych w ten sposób nie zatrzymamy…

Skoro jednak nie można pokonać wroga, trzeba się z nim zaprzyjaźnić

Okazuje się, że my tłumacze możemy także zaoszczędzić na tłumaczeniach maszynowych. W naszym przypadku chodzi jednak bardziej o czas. W tym tygodniu testowałam silnik BeGlobal w trakcie tłumaczeń EN>PL z kilku różnych dziedzin (medycyna, technika, prawo) i mogę śmiało powiedzieć, że w niektórych przypadkach naprawdę maszyna daje sobie całkiem nieźle radę. Co nie oznacza, że puściłabym ją samopas i bez żadnego sprawdzenia odesłałabym tekst. Zdecydowanie nie. Każdy segment podpowiadany przez BeGlobal Community (i oznaczany w Studio literkami AT) trzeba starannie sczytać i poprawić wszystkie błędy. Będą to głównie błędy gramatyczne (niezgodność przypadków), interpunkcja (przecinki BeGlobal stawia raczej na chybił trafił z tego, co zaobserwowałam) i terminologia (w ramach usługi darmowej zyskujemy dostęp do bazy tłumaczeń ogólnych). Zauważyłam jednak, że silnik BeGlobal chyba szpera sobie w moich lokalnych bazach tłumaczeń, bo często korzystał z moich wyrażeń lub właściwych terminów, no chyba że osiągnęłam tak wysoki poziom zestandaryzowania moich tłumaczeń. Na czym jednak zyskujemy? Często zdarza się, że całe wyrażenia zaproponowane przez BeGlobal nadają się do użytku i nie musimy w nich nic poprawiać, dzięki czemu zaoszczędzamy cenne sekundy, a nawet minut na stukaniu w klawiaturę. Z moich testów w tym tygodniu wynika, że BeGlobal najlepiej poradził sobie z tekstem prawniczym i to wcale nie takim ogólnym. Tekst testowy miał około 4 tysięcy słów, a udało mi się go przetłumaczyć w 5 godzin. Dla porównania zazwyczaj dziennie (od 9 do 18) jestem w stanie przetłumaczyć 3-3,5 tysiąca słów tekstu specjalistycznego. Rezultat osiągnięty za pomocą BeGlobal jest zatem naprawdę obiecujący, biorąc pod uwagę zwiększenie wydajności pracy, a co za tym idzie większe zyski… Podsumowując, mogę powiedzieć, że zamierzam dalej testować pracę z BeGlobal przy tłumaczeniu prostszych tekstów złożonych ze zdań (z pojedynczymi słowami efekty tłumaczenia maszynowego były marne). A czy Wy wypróbowaliście już tę usługę? Jaka jest Wasza opinia o tłumaczeniach maszynowych?

One thought on “BeGlobal Community – czyli czy tłumaczenia maszynowe to tylko zagrożenie dla tłumaczy?

  1. Dobzi tłumacze, używający mózgu w swojej pracy, nie mają się czego obawiać. Przeciętniacy z niewielką wiedzą – owszem.

Skomentuj mg Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *